niedziela, 13 lipca 2014

A whisper into the night... (one-shot 11: NaLu) cz. 2 i ostatnia.


- Noo już, Laxi, czas się zbierać~! - mówiłem jak do bachora, a przecież rozmawiałem z kolegą... Ehh co to się dzieję z człowiekiem po alkoholu...
- Weendy, jeszcze chwilka kochanie...
Laxus stary lolicon. Mógłby wreszcie zmienić zainteresowania...
- Wstawaj! - potrząsałem nim całym, ale nic do niego nie dochodziło. Koniec końców wzięliśmy go z pomocą jednego kolegi. Reszta jeszcze jakoś się trzymała, choć trzeba było też uważać na Canę. Ona też nie znała umiaru w piciu.
W końcu jakoś się zabraliśmy. Laxus'a odprowadziliśmy do jakiegoś znajomego, bo on mieszkał poza miastem, Cana też się z kimś zabrała. I zostaliśmy sami  - tylko Lucy i ja.
Czas leciał tak szybo. Już kończyliśmy liceum.
Wiedziałem, że na jutrzejszej ceremonii jej nie zobaczę - jej rodzice wspominali o jakichś wcześniejszych wakacjach. Wiedziałem... To był mój ostatni dzień z nią. Jutro nie będzie takie samo, wszystko się zmieni. Jednak nie traciłem nadziei, co było z mojej strony bardzo optymistyczne. To był zapewne ostatni dzień w moim życiu spędzony z nią. Kocham ją tak mocno...
- Lucy... - szepnąłem do niej.
Szliśmy sami po ciemnej ulicy. Było dość zimno, mimo że lato było już tak blisko. Chciałem ją przytulić, choć na chwilę poczuć jej ciepło...
- Co? - odparła chłodnie, niczym atmosfera dookoła nas.
Nie wiedziałem co mam jej odpowiedzieć. Miałem w głowie tyle myśli, ale żadnej z nich nie mogłem wyrazić słowami.
"Don't leave me alone..."
Tak się bałem powiedzieć jej cokolwiek. Więc staliśmy tak na tym chodniku, patrząc sobie w oczy. Byliśmy już prawie przy domu. Może to był mój moment... moja chwila...
- Lucy, ja... - zacząłem, lecz nie mogłem dokończyć. To uczucie mnie przerastało.
Jedyne co mogłem zrobić, to podbiec do niej i po prostu wtulić ją bardzo mocno w siebie. Oczywiście była zdziwiona, może nawet bała się, że coś jej zrobię. Jej oczy pewnie wyrażały w tamtym momencie milion uczuć, lecz nie chciałem ich widzieć...
Koniec liceum, koniec  widzenia jej codziennie. Wszystko się skoczy. Szczęście nie trwa wiecznie, jeśli to co miałem, mogę w ogóle nazwać szczęściem.
- Przepraszam... - tylko na tyle było mnie stać. - Jutro wyjeżdżasz. Potem zapewne idziesz studiować, ja prawdopodobnie pójdę do pracy. Los tak chciał, że nas rozłączył. Oczywiście moglibyśmy coś z tym zrobić, tylko że ty mnie nienawidzisz. Ale ja za to cię kocham.
Długa przemowa. Aż zabrakło mi tchu. Ona tego wysłuchała, po czym brutalnie wyrwała się z mych ramion. Kiedy to zrobiła, z powrotem poczułem chłód tego wieczoru.
- Natsu... - szepnęła, stojąc przede mną, jednak nie pokazując mi twarzy.
Tak dziwnie się czułem. Chciałem umrzeć. Zapewne teraz nienawidziła mnie jeszcze bardziej.
Znowu poczułem chłód, tym razem na plecach. Nadal się w nią wpatrywałem. Stała przede mną i milczała. To aż do niej nie podobne. Normalnie od razu by wybuchnęła i zaczęła mnie bić..
Zobaczyłem pojedynczą łzę spływającą po jej policzku.
- Natsu... Powiedz mi tylko "dlaczego"?
Usłyszałem ten szept, a raczej krzyk wypowiedziany szeptem. Ten szept nie był zwyczajny. Zawierał tyle emocji... Jakby wszystkie emocje tych 4 lat.
"Dlaczego?"
Zapytała się mnie.
- "Take it back..." - tyle jej wyszeptałem.
To tylko głupi cytat z piosenki a w tamtym momencie wyrażał wszystko co mam. A raczej, miałem.
- To ty powiedz dlaczego. Czemu nagle zaczęłaś zadawać się z jakimś podejrzanymi typami?! - tym razem krzyknąłem. Aż podniosła głowę.
- Natsu~~! - wyjęczała, kucając na ziemi.
Teraz miałem już pewność, że płakała. Wyszedłem na potwora. Lecz gdy chciałem ją przytulić, od razu mnie odpychała. Może i byłem zazdrosny... Może i byłem głupi, ale po prostu ją kochałem.
- Lucy, błagam, nie płacz... Kocham Cię tak mocno, nie mogę patrzeć jak płaczesz. Czuję się okropnie...
Podrapałem się po głowie. Co jeszcze miałem jej powiedzieć?
- Ty cioto! Nienawidzę Cię!
Te słowa... tak bardzo mnie bolały. Jednak to co się stało później, zdziwiło mnie.
- Czemu... kocham akurat taką osobę? - wypowiedziała to naprawdę cicho, jednak usłyszałem każde słowo bardzo dokładnie. Nie wierzyłem. W dodatku wstała. Cała czerwona, zapłakana i zasmarkana podbiegła do mnie i wtuliła się. Tak mocno się do mnie tuliła... Znowu mogłem poczuć jej ciepło, jednak wiedziałem, że to nie było mi dane na długo.
- Wiesz, że nie zobaczymy się prawdopodobnie już nigdy? - zapytała, podnosząc głowę do góry i patrząc mi w oczy.
- Wiem. - wzdychnąłem. - I to mnie boli... Tak strasznie boli. Kocham Cię.
- Czemu... musiałam zakochać się akurat w kimś takim...? W kimś... o tak dobrym sercu... - czułem, że znowu zaczęła płakać.
Czyli rzeczywiście mnie kochała. W takim razie czemu...?
- Powiedz mu tylko czemu?
- C-czemu...? - smarkała w moją koszulkę. - Proste. Chciałam żebyś był zazdrosny.
W tamtym momencie mentalnie się powiesiłem. Ścisnąłem ją mocniej w ramionach. Za duża presja.
- Czyli... te ostatnie 4 głupie lata... tak naprawdę się kochaliśmy?
- Tak.
W tamtym momencie  i ja zacząłem płakać. Naprawdę nie wytrzymałem. Jak tam mogło w ogóle być?! Jak mogłem tego nie zauważyć?! Jednak to już koniec. To było nasze ostatnie spotkanie. Nic nie mogłem na to poradzić.
- Kocham Cię...
- Kocham Cię, po raz ostatni...
Te momenty... Niezapomniane. Czułem, że będę ją kochać całe moje życie, jak nie dłużej...

*

Następnego ranka, od razu wyszedłem z domu. Podszedłem pod jej dom, lecz stał pusty. Ani jej rodziny, ani psa, ani... jej.
Pustka.
Tyle mi zostało
w głowie
jak i w sercu.

~ Er-chan

środa, 9 lipca 2014

A whisper into the night... (one-shot 11: NaLu)

"A whisper into the night..."


- Natsu~! Idziesz czy nie? Wszyscy na ciebie czekają!
Ocknąłem się. Szybko wstałem i podbiegłem do dziewczyny, która do mnie wołała.
- Przepraszam. Już biegnę~!
Byłem już przy niej. Czułem nawet jej zapach. Razem opuściliśmy progi szkoły szybkim tempem.
To był przedostatni dzień szkoły. Jutro po południu zaczną się wakacje, na które nie koniecznie tak bardzo czekałem. Ale cóż zrobić. Życie to życie - musi iść na przód. I nic na to nie poradzimy, nie ważne jak bardzo byśmy chcieli.
- Przepraszam, że czekaliście! - krzyknąłem do przyjaciół widocznych już z daleka.
- Natsu, gnoju, znowu nas opóźniasz. I jak tu się z tobą umawiać? - rzekł zniesmaczony Laxus, na co zareagowałem jedynie śmiechem. Za to właśnie go lubiłem - był sobą.
- Chodźmy, no chodźmy już! - krzyknęła bardzo podniecona Juvia.
Mianowicie mieliśmy iść na karaoke. Normalnie bym pewnie nie poszedł - ale robię to tylko dla niej. Tak, dlatego że ona idzie, ja też idę. To się chyba nazywa prawdziwą miłością, nie?
Powoli szliśmy chodnikiem, dyskutując o jakichś nieinteresujących mnie tematach. Patrzyłem w dół, na moje buty mianowicie. Jednak trzeba było udawać zaciekawionego. Ah, moje życie jednak ciężkie jest...
- Oh, już jesteśmy!
Podniosłem głowę wyżej i rzeczywiście, byliśmy już pod barem karaoke. W środku było dość ciasno, ale jednak mieliśmy nasz własny pokój. Nie trzeba było siedzieć z bandą nieznanych nam ludzi. Lekko westchnąłem, po czym wszedłem do pokoju tak jak reszta. Laxus oczywiście pokazał swoją prawdziwą naturę i siadł pierwszy na fotelu, rozwalając się przy tym. Ah, jaki z niego był dżentelmen...
- Laxi, wiesz, miło że pierwsze wpuściłeś dziewczyny... - powiedziała z przekąsem Lisanna.
Lekko wzdechnęła, po czym zajęła miejsce koło blondyna. Wiedziała, że nikt inny nie będzie chciał koło niego siedzieć.
- Haha, Laxus~ - powiedziałem, patrząc mu prosto w oczy. Kochałem go drażnić.
- Co wy wszyscy macie do mnie? Spadaj na drzewo różowa małpo!
Śmiałem się w duchu, jednak po chwili mi przeszło.
Zdałem sobie sprawę, że mam ważniejsze rzeczy do roboty. Zlokalizowałem mój obiekt westchnień. Usiadłem koło niej, ciesząc się z tej bliskości...
Ta, chyba jednak byłem masochistą.

*

To już 3 godziny, od kiedy przyszliśmy do tego baru karaoke. Wszyscy już leżeli zlani w trupa, oprócz mnie i Lucy. Jak to w ogóle było możliwe, jak nikt nawet nie miał ze sobą alkoholu?!
- Wszyscy się upili...
Odezwała się do mnie! Ahsgzsgdffgisnfgkdsj (ta reakcja - taka prawdziwa :p)
Tak się cieszyłem. Nie wiedziałem co jej nawet odpowiedzieć. Siedziałem i szczerzyłem się do siebie.
- Em... Wszystko w porządku?
Znowu się odezwała!  To moja szansa!
- Tak, jest ok. A u ciebie?
Wydała się być lekko zdziwiona tym pytaniem.
- No tak. Ja nie piję.
- Ja też nie. To jest totalnie bez sensu.
Rozmawialiśmy. Rozmowa się raczej się kleiła, ale próbowałem jak mogłem. Taka szansa!  Wreszcie mogłem z nią porozmawiać... A wszystko przez jedno, głupie wspomnienie. A mianowicie było to tak: z Lucy znałem się od dziecka, od urodzenia praktycznie. Jako małe bachorki bawiliśmy się na razem na polu. Potem poszliśmy razem do podstawówki, gdzie wszystko było ok. Ale problemy zaczęły się w gimnazjum. Tam ona zaczęła zadawać się z jakimiś podejrzanymi typami. Martwiłem się o nią, lecz nie chciałem burzyć jej szczęścia. Ale w 3 gimnazjum już nie wytrzymałem. Po prosty jakiś typ chciał ją przelecieć (i to w dodatku jeden z typów, z którymi się zadawała). Nie mogłem na to pozwolić, już nie wspominając o mojej miłości do niej. Oczywiście dla jej dobra nie powiedziałem jej o zamiarach tego kolesia. Jednak zakazałem jej się zadawać z tymi dziwnymi ludźmi. Oczywiście była oburzona, a ja załamany... W końcu nie rozumiała, czemu jej nagle zakazałem, ale przecież nie mogłem jej powiedzieć. No i mnie znienawidziła. Ale na szczęście nic jej się nie stało. Była cała i zdrowa. Poświęciłem się dla niej, i teraz mnie nienawidzi, ale nic jej się nie stało. Możemy pominąć fakt, że nie raz biłem się z tym gościem... Ale co miałem zrobić?! Miłość to miłość. Kocha się drugą osobę, nie ważne jak bardzo by się ucierpiało...
- Chcesz coś do picia?
- Nie, dziękuję. Ale jeśli ty coś chcesz, to mogę ci przynieść.
Chciałem ją wyręczyć.
- Umiem sobie sama przynieść.
Ał. Nadal była na mnie zła, mimo że to było 4 lata temu. Ona jednak łatwo nie wybaczała.
Choć mimo to wszystko nadal ją kochałem całym sercem.

*

Smutny, deszczowy dzień... Idealny na notkę c:
Następna część pojawi się, jak ją napiszę, czyli pewnie pod koniec tygodnia.
Jak ktoś, coś, jakieś zamówienia, nawet na one-shota nie na temat FT, to i tak pisać, jestem otwarta na wszystko, tylko proszę dokładnie opisać co się chce :>

~Er-chan

sobota, 21 czerwca 2014

Hejka wszystkim~!

Z okazji nadchodzących wakacji, prezentuję wam mojego nowego bloga :)
Po więcej informacji, link do bloga: http://kochactoumiecsierozstac.blogspot.com

Dzięki za uwagę.

~ Er-chan ♥

piątek, 20 czerwca 2014

Fanfiction nr 3 cz 11

Chłopak zerwał się. Leżał na parkiecie w salonie. Usiadł na ziemi, bo nie miał siły wstać. Popatrzył przez okno i zobaczył jasny księżyc. Sięgnął obolałą ręką po telefon. Była 23. Złapał się za głowę, lekko ją masując. Bolało go całe ciało, jednak musiał wstać. Czuł wiercący go głód. Poczłapał się do kuchni. W lodówce nic nie znalazł, ale na blacie kuchennym zobaczył opakowanie ciastek. Zjadł je z niechęcią, bo mimo iż był głodny, to miał wstręt do wszystkiego. Jego chęć do naćpania się trochę zmalała, jednak nadal chciał to zrobić. Pomyślał, że jak zajmie się czymś innym to o tym zapomni. Jednak jego pasją było marzenie. Przesiadywanie pod drzewkiem w parku i marzenie o wszystkim. Kochał wymyślać różne scenariusze w których gra główną rolę. Niestety teraz także i tego został pozbawiony. Był pewny, że jeśli zacznie myśleć, to od razu pomyśli o Lucy, co go doprowadzi do depresji. Więc myślenie odpadało. Potem pomyślał, że mógłby posłuchać muzyki, lecz to tak samo doprowadzi go do smutku. Jedyne co chciał, to umrzeć. Nie chciał już żyć na tym niesprawiedliwym świecie, gdzie jeden ma wszystko co chce i narzeka, a drugi nie ma kompletnie nic i ma sobie dawać radę...

Heartfilia siedziała w swoim pokoju. Myślała, jak powiedzieć rodzicom o tym, że chciałaby być z kimś innym niż ze swoim narzeczonym. Jednak nigdy nikogo nie kochała i nawet nie wiedziała, czy serio kocha Natsu. Bała się, że popełni błąd życiowy. Jednak tego narzeczonego zna od dzieciństwa. Już wtedy było ustalone, że za siebie wyjdą. Teraz miałaby go wystawić, dla jakiegoś losowego chłopaka? Niby więcej ją łączyło z różowowłosym, niż z jej narzeczonym, ale i tak się bała. Nie była pewna co do swoich uczuć. Jeszcze nigdy nie kochała, więc skąd miała pewność, że właśnie w tym przypadku pokochała?
Nagle dziewczyna usłyszała swoje imię z dołu. Przerwała swoje rozmyślania i zeszła zjeść kolację.
"...a nawet jeśli bym chciała wyjść za Natsu, co jak mam to powiedzieć rodzicom?"

~Er-chan

niedziela, 15 czerwca 2014

Dziękuję!

Nie mam nawet pojęcia, kiedy to się stało, ale szczerze wszystkim DZIĘKUJĘ za 10 000 wyświetleń na moim blogu~!
Arigatou~!


~Er-chan

Fanfiction nr 3 cz 10

Na szczęście skończyło się tylko na siniakach na lewej łydce i udzie. Nic poważniejszego mu się nie stało. W szpitalu zrobili mu tylko badania. Po ich skończeniu, od razu ruszył do domu. Na początku szedł z Heartfilią, lecz w pewnym momencie ich drogi się rozdzielały i każde z nich poszło w inną stronę. Natsu powoli szedł myśląc o swoich sprawach. Nie chciał nawet myśleć o tym, że jego wybranka ma już innego. Niby to jej rodzice jej go wybrali, ale to i tak bolało. Czuł kucie w sercu. Nie chciał pokazać swojej słabości, ale każdy kiedyś cierpi. I wszystko byłoby w porządku, gdyby tylko na bólu się skończyło... Niestety idąc spokojnie do domu poczuł dziwne uczucie. Uczucie, którego nie czuł nigdy wcześniej, a mianowicie - pożądanie. Poczuł, że chce więcej. Poczuł, że musi tego zażyć więcej. I właśnie to było jego błędem. Powinien od razu wyrzucić torebkę, którą kupił od tych dziwnych ludzi, zamiast coś kombinować. Stanął na drodze łapiąc się za nadgarstek. Uczucie pożądania przepełniało go całego. Musiał to zrobił, ale nawet tego nie miał. Skąd miał teraz wytrzasnąć narkotyki od tych ludzi, których nawet nie znał, a miał tylko styczność raz w życiu? Bał się, że długo na takim pragnieniu nie pociągnie. Szedł przed siebie drobnymi krokami, a z każdym ruchem czuł się coraz słabszy. W myślach przeklinał siebie, że w ogóle zaczął z tym jakże niewinnie wyglądającym proszkiem....

Jakoś doczłapał się do domu. Trzęsącymi się rękami otworzył zamek od drzwi i wszedł do domu. Zobaczył woreczek po białym proszku leżący na ziemi. Odruchowo wziął go w poszukiwaniu jakichkolwiek resztek, lecz worek był pusty. Nagle chłopak poczuł łzy. Prawdziwe łzy z jego oczu, płynące po jego policzkach. Poczuł strach, ból, cierpienie i rozpacz.
- Przecież... ja już nic nie m-mam... - wyszeptał do siebie złamanym głosem.
Bał się. Nie miał już nic. I mimo iż łatwo przywiązywał się do ludzi i ich wszystkich darzył miłością, to teraz nienawidził nawet samego siebie.
Nagle jego wizja stała się czarna. Nie widział nic, poza wchłaniającą go ciemnością.

~Er-chan

sobota, 14 czerwca 2014

Wracam~!


Tak, przepraszam, nie było mnie dość długo, ale w najbliższym czasie się to zmieni! Już za niedługo wakacje, więc pewnie liczba opowiadań wzrośnie a i tak teraz już lekcje luźniejsze :D Tylko ten tydzień w sumie został bo muszą być wystawione już wszystkie oceny a potem to już luz.

Co do opowiadań, to nie wiem czy którekolwiek z nich będę kończyć. Większość z nich nie wiem, jak kontynuować albo nie mam na nie weny. Sądzę, że Gruvię będę raczej kontynuować (napiszę pewnie jeszcze z 2 części). Co do reszty serio nie mam pojęcia.

Poza tym, to blog będzie właśnie obchodził swoje pierwsze urodziny! Dzięki wielkie wszystkim! ♥ Pierwszego posta już tu nie ma, ponieważ go usunęłam. Był beznadziejny >.< Był to bodajże fanfic Lucy x Gray i był to mój pierwszy fanfic ahhh, stare dobre czasy :D Ale było, minęło >.<

Tak więc to tyle co do tego krótkiego info.
Dzięki za uwagę.

PS. Przyjmuję zamówienia na krótkie jak i dłuższe fanfici :3 Można je napisać gdziekolwiek, ale raczej wolę pod nowszymi postami (np ten post) niż jakimiś starymi.
Dla zainteresowanych: mój ask link ♥

środa, 23 kwietnia 2014

Gruvia fanfiction (one-shot nr 7) cz. 3

Juvia szybko wskoczyła na kanapę. Po długim i męczącym dniu, chciała tylko położyć się spać. Była szczęśliwa. Rano, biegnąc do szkoły zobaczyła niemiłego chłopaka, który wcześniej miał do niej pretensje o wszystko. Nie wiedząc czemu, przystanęła przy ścianie. Chciała go widzieć z bliska, ale bała się podejść. W końcu chłopak nie był najsympatyczniejszy, a dziewczyna należała do nieśmiałych. Szybko myśląc, wyjęła telefon z kieszeni i zrobiła zdjęcie plecom młodego mężczyzny, które teraz oglądała. Przeanalizowała dokładnie rozmazane zdjęcie. Była taka radosna. Patrzyła na to zdjęcie tak długo, aż usnęła.

***

Loxar wysłała sms'a do Lucy, po czym szybkim krokiem wyszła z domu. Kierowała się w stronę szkoły. Chciała do niej przyjść jak najwcześniej, ponieważ jej przyjaciółka już tam była. I nie wiedząc czemu, chciała się dowiedzieć więcej o tym tajemniczym chłopaku.
-Co się ze mną dzieje... -szepnęła, do siebie.
Szybkim krokiem doszła do szkoły. Wparowała do klasy, w której jej przyjaciółka już się znajdowała.
-Juvia! Jesteś! -krzyknęła radośnie.
-Cześć...
-Co tam u ciebie? -zapytała, z wielkim uśmiechem.
-A, no nic nowego. Ale chciałabym, żebyś mi w czymś pomogła...
Wtedy niebiesko-włosa powiedziała blondynce, że chciałaby się zbliżyć do tego tajemniczego chłopaka. Heartfilia się bardzo zdziwiła, ale oczywiście zgodziła się pomóc. Długo nie rozmawiały, ponieważ nauczyciel wszedł do klasy i wyegzekwował ciszę. Dziewczyny siadły na swoich miejscach. Juvia była pełna rozmaitych myśli. Nie mogła się skupić na niczym innym, oprócz tym chłopaku. Po lekcjach, przyjaciółki wyszły razem ze szkoły. Wtedy Lucy powiedziała o czymś bardzo ciekawym.
-Wiesz... Bo z tego co wiem, mój chłopak chodzi do klasy z tym twoim wybrankiem.
-Serio? A kolegują się? -zapytała entuzjastycznie Juvia.
-Raczej nie. I boje się że... się nie lubią. Ale ważne że się znają, nie?
Loxar się zasmuciła. Chciała być jak najbliżej chłopaka, do którego czuła to dziwne uczucie. Chciała być tak blisko niego... Ale się zwyczajnie bała.
-Jesteś zła? -zapytała zaniepokojona dziewczyna.
-Nie, co ty! Po prostu zaczęłam myśleć... W ogóle nie mówiłaś mi wcześniej, że masz chłopaka!
-No wiem, jakoś nie wspomniałam o tym wcześniej. W sumie nie wiem czemu.
Koleżanki jeszcze długo ze sobą rozmawiały o nie najważniejszych tematach, ale niebiesko-włosa od początku myślała tylko o nim.

***

Przepraszam, za długą nieobecność i za to, że jak już coś dodaję, to jest to super krótkie ;-; No ale nie mam w ogóle czasu na nic ;-; Jednakowoż posta żadnego nie było już baaardzo długo a jednak bardzo lubię tego bloga i chcę go nadal prowadzić <3 Nie bójcie się - nic nie zawieszam :3 Takie tylko tam małe info :3 I dziękuję wam, moi czytelnicy, za to, że czytacie te moje wypociny! Kocham was <3
Ogólnie jeszcze jakoś w najbliższym czasie dodam inne dość WAŻNE info... Ale o tym później.

środa, 19 marca 2014

NaLu (one-shot 10)

Uwaga! Dramaty~

Zawsze tak jest, że chcę Cię obronić, lecz ranię Cię. Co mam z tym zrobić? Jak to zakończyć? Nie wiem. Zapewne się nie dowiem.

Kocham Cię.
Kocham Cię tak mocno i ty o tym wiesz.
Biegnę. Biegnę przed siebie ile tylko sił w nogach. Chcę dotrzeć do twojego domu, mimo iż wiem, że nie jestem tobie przeznaczona. Lecz mimo to i tak Cię pragnę i pożądam, mimo iż nie powinnam.
Czuję się skażona. Źle mi z tym...
Wreszcie docieram na miejsce. Otwieram drzwi, bez pukania, wchodzę do środka. Widzę Cię. Leżysz na kanapie. Twoje włosy idealnie się ułożyły, lekko spadając z poduszki. Podchodzę bliżej. Nie widzisz mnie. Śpisz. Kocham ten widok. Wydaje się, że śnisz o czymś przyjemnym. Poprawiam delikatnie różowe kosmyki, po czym kładę się obok ciebie. Wtulam w twoją męską pierś i próbuję zasnąć.
Jutro już nic nie będzie takie samo.
Magnolia stanie się innym miejscem. Bez ciebie to nie to samo.
Jak mogłabym żyć, nie mając cię przy sobie?
~
Blondynka usnęła wtulona w bliskiemu jej sercu chłopaka. Wyglądali razem idelanie. Wiatr, wpadający przez okno lekko rozwiał  ich włosy, lecz żadne z nich się nie obudziło. Była to ich najdłuższa noc... a zarazem ostatnia.


Krótko i dziwnie, ale właśnie na takie coś mnie naszła wena~ Przynajmniej nie będzie tego 10 części XD No coż... Dodaję w środku tygodnia, bo akurat mam czas.
Dziękuję za uwagę~
~Er-chan ♥

piątek, 7 marca 2014

NaLu Special (one-shot nr 8) cz.2

Lucy usiadła przed niskim, drewnianym stołem. U rękach trzymała ciepły kubek truskawkowej herbatki. Wtedy do swojego pokoju wszedł Gray.
-O, już wróciłeś. -powiedziała radośnie
-Tak, przyniosłem ciastka kochanie.
Położył przed nią duży talerz pełen czekoladowych ciastek. Dziewczyna wzięła jedno i zaczęła obgrywać. Chłopak dziwnie się na nią patrzył.
-Bo widzisz Lucy... -zaczął niepewnie
-Tak?
-Chciałbym cię o coś poprosić... Bo wiesz, że cię tak bardzo kocham.
-Tak, o co chodzi?
-Chciałbym... -Fullbuster patrzył na swoje dłonie, unikając wzroku jego narzeczonej -Żebyś kupiła pierścionki.
Heartfilia nie wierzyła własny, uszom. Czy on ją właśnie prosił o kupno pierścionków ślubnych?
-A-ale że pierścionków... ślubnych?
-Tak, dokładnie. -Gray popatrzył jej prosto w oczy
-A-ale jak to... Ty powinieneś się tym zająć.
Blondynka miała dużo pieniędzy, ale to w końcu on miał kupić te pierścionki...
-No wiem, ale jakoś tak wyszło...
Dziewczyna nie mogła w to uwierzyć. Możliwe, że gdyby wyszedł z tym pomysłem wcześniej, zgodziłaby się bez głębszego zastanowienia, ale po tym wszystkim co przeżyła w szkole...
-Nie wiem czemu tak nagle z tym wychodzisz. -Lucy miała twardy głos.
-No po prostu ci mówię i proszę o przysługę!
Uczennica podniosła się, wyszeptała krótkie "Muszę już iść", po czym wybiegła z jego domu. Tak bardzo się go przestraszyła - jego pomysłu, jego nie chcęci do zakupu tej jakże ważnej rzeczy i jego ostatniego krzyku. Nie wiedziała czemu, ale dziwnie przeczuwała, że Gray coś ukrywa. Wmawiała sobie, że jeśli jej się oświadczył, to znaczy, że chce za nią wyjść, co z kolei znaczy, że ją kocha. Ale coś i tak jej mówiło, że jej narzeczony coś ukrywa...

***

Ale tego dużo napisałam! :o
No ogółem sorry, że krótko, ale obiecałam na week-end, więc macie :/
Choruję na brak czasu ze szkołą i całym syfem który w niej panuje ♡ Pozdro.!
I pamiętajcie, jeśli chcecie one-shota z FT to proszę zamawiać w komentarzach, jeśli zaś chcecie one-shota o jakiejkolwiek innej tematyce to zapraszam tutaj -> zamówienia na one-shot ♥ tam również możecie zamawiać w komentażach.

~Er-chan~