Jednak nie mogła. Jej rodzice...
- A-ale... - szepnęła, po czym pojedyńcza łza zaczęła torować sobie drogę na jej policzku.
...wybrali już dla niej narzeczonego.
- Tak? - powiedział jak gdyby nigdy nic uśmiechnięty chłopak
Również za ten optymizm Heartfilia go podziwiała.
- Bo rodzice... m-mi już wybrali n-narzeczonego - wyszeptała, przerywając swoją odpowiedź pociągnięciami nosa.
Różowowłosego zamurowało. Czegoś takiego się nie spodziewał. I nagle zaczęła w nim kipić złość.
- Taa? To czemu ten twój narzeczony cię nie uratował, jak cie gonił prześladowca? Hmm?
Był ostro wkurzony. Nie spodziewał się takiego obrotu spraw, a narkotyki powoli przestaławy działać. Poczuł wirowanie w głowie. Nie wiedział co się dzieje. I nagle złość opadała i poczuł strach. Strach, że jego ukochana ma już innego. Że tak naprawdę nic dla niej nie znaczy. Że tak naprawdę ona chce innego. Że tak naprawdę on wsadza nos w nie swoje sprawy. Nie wiedział już dokładnie co się dzieje. Powoli przestawał być świadomy tego, co robi.
- Natsu! - krzyknęła przerażona dziewczyna, łapiąc go za ramię, aby się nie przewrócił.
Chciała z nim być. Ale jej rodzice wybrali kogoś innego. Kogoś, kogo nie kochała. Jeszcze nigdy nie czuła tak mocnego uczucia do kogoś. Zawsze tylko kogoś lubiła, albo bardzo lubiła. Ale dopiero od pewnego czasu zdała sobię sprawę, że Natsu był dla niej kimś więcej niż tylko przyjacielem.
Chłopak obudził się w dziwnym miejscu. Pachniało chemią. Bał się otworzyć oczy, ale jednak po krótkiej chwili jego ciekawość zwyciężyła i uchylił jedno oko. Zobaczył białe kafelki. A mianowicie białe kafelki na suficie. Otworzył drugie oko i rozglądnął się. Zobaczył, że leży w jakimś dziwnym miejscu. Chciał się podrapać po głowie, ale jego ręka była ściśnięta. Popatrzył w tą stronę i zobaczył Lucy trzymającą go za rękę i leżącą na jego przedramieniu.Usnęła. Natsu pogodnie się uśmiechnął. Nie za bardzo wiedział gdzie jest, ale cieszył się, że był tu z nią. Odwrócił głowę w drugą stronę i zobaczył duże okno przez które wpadało światło. Wysunął się troche i wyjrzał przez nie.
- O, jakie ładne niebo... - pomyślał, znowu się uśmiechając - I na ziemi są samochody... - popatrzył na nie lepiej - Jakie fajne~ - uśmiechnął się - Ooo i... Czekaj, czy to są... Karetki?!
Poderwał się, ale poczuł ból. Usiadł więc spowrotem i zaczął się rozglądać. Nagle, ujrzał czerwoną plakietkę z napisem "Specjalistyczny Szpital..."
- Co ja tu kurde robię? - wypowiedział na głos.
Taki tam post w walentynki.!
I od poniedziałku do szkoły no nieee T^T
Wspierajcie mnie...
~Er-chan
Super rozdział nie mogę się doczekać co dalej. Współczuje ci ja mam ferie ale wspieram cię odległościowo
OdpowiedzUsuńDziękuję, cieszę się, że zaciekawiło :3
UsuńJejku, ja nie chcę o szkołyy.! A do kiedy masz ferie? :)
do 2 marca PS nominuję cię do LIEBSTER AWARD
UsuńWow, długo masz ferie~ Fajnie cii :c
UsuńOkok, zaraz wszystko obczaję :3
ekstra rozdział nie mogę się doczekać ciągu dalszego
OdpowiedzUsuńja też od poniedziałku do szkoły ehhh.... jakoś przez to przebrniemy
życzę dużo wenyyyy....
Dziękuję~
UsuńJaa też nie chcę do szkoły ehh T^T Dzięki, na pewno się przyda~