Hej~ Wróciłam z kontynuacją Nerzy! Jakby ktoś nie wiedział, o co chodzi, to po prostu daję tutaj całego one-shota, a jak ktoś już wcześniej czytał, to przepraszam... Ale to w końcu było dawno, więc takie małe przypomnienie ;D Nie trzymam już was i zapraszam do czytania~!
Posiadaczka pięknych, szkarłatnych włosów, opierała się o żółtą ścianę słuchając swojej ulubionej piosenki. Fioletowy kabelek od słuchawek świetnie komponował się z jej fiołkową obudową na komórkę. Czekała na swoją przyjaciółkę przed salą lekcyjną. Wyglądała na grzeczną, mądrą dziewczynkę, która poświęca swoje życie nauce, aby wygrać jakąś olimpiadę krajową. Chodziła do przeciętnej szkoły bez mundurków, lecz ona zawsze nosiła białą koszulę i spódnicę, której kolor zależał od jej nastroju. Piosenka dobiegała końca, kiedy zamyślona młoda dama zauważyła swoją przyjaciółkę biegnącą w jej stronę.
Blond włosy uczesane w dwa kucyki z tyłu głowy, duże, brązowe oczy, długa, cienka, jasno niebieska bluza, skórzany pasek oraz jeans'owe rurki - tak, to na pewno ona.
-Erza~! Już jestem! -krzyknęła wyżej wymieniona
-Cześć...
-Co takie chłodne powitanie dzisiaj?
-A jakoś tak...
Szkarłatnowłosa nie miała ochoty na rozmowy. Często była sama, a samotność uważała za przyjaciela. Blondynkę uważała za jedyną przyjaciółkę. Znała ją od piaskownicy, kiedy to plastikowa łopatka złamała się Erzie, a Lucy pożyczyła jej swoją. Tak właśnie zaczęła się ich przyjaźń.
-Nee~, Erza, co my teraz mamy? -zapytała Heartfilia
-Matematykę.
Obie weszły do klasy, siadając jak zwykle koło siebie. Lekcja szybko minęła, a że na dworze było ciepło, przeszły się do parku. Powoli maszerowały przez wydeptaną drogę pomiędzy drzewami, rozmawiając. W pewnym momencie rozpadało się, więc musiały wrócić do domu.
***
Tydzień później do klasy Erzy i Lucy, doszedł pewien chłopak. Pewnie Scarlet nie zwróciła by na niego uwagi, gdyby nie to, że miał różowe włosy. W szkole nie było zakazu mieć kolorowych włosów, ale jako jedyna w szkole takie miała. Znaczy, do teraz...
Był średniego wzrostu, potargane różowe włosy, niebieski t-shirt z czerwonym napisem i czarne rurki. Bardzo zaciekawił sobą szkarłatnowłosą. Przez pół lekcji wgapiała się w niego, jak głupia. Nie wiedziała, co się jej stało. Jednak kiedy on się w pewnym momencie odwrócił, poczuła jak jej serce szybciej bije. Poczuła że policzki jej płoną, przez co chciała się szybko odwrócić, ale zanim to zrobiła, różowowłosy promienisto się do niej uśmiechnął. Serce zaczęło przyspieszać, a policzki robić coraz bardziej czerwone. Czuła że zaraz wybuchnie... Wstała, po czym wybiegła z klasy. Pobiegła prosto do toalety, gdzie stanęła przed lustrem. Pięścią uderzyła o białe, śliskie kafelki. Z oczu zaczęły spływać jej łzy. 'Co mi się dzieje?' -zapytała samą siebie. Szybko sięgnęła po szary papier toaletowy aby wytrzeć łzy. Wyjęła pomadkę i pomalował usta. Po pięciu minutach, wyglądała jakby ni się nie stało. Wtedy poczuła czyjąś obecność za sobą. Była to osoba którą najmniej miała teraz ochotę zobaczyć. Stał za nią właśnie ten chłopak, przez którego chwilę temu jeszcze płakała. Podszedł do niej, kładąc dłoń na jej ramieniu.
-Wszystko w porządku? -zapytał, wpatrująć się w jej twarz.
-Yyy... t-tak...
-Na pewno? Tak nagle wybiegłaś z klasy, po tym jak się do ciebie uśmiechnąłem...
'Muszę być silna, nie dam po sobie nic poznać'
Odwróciła się w jego stronę, ze sztucznym uśmiechem na twarzy.
-Już w porządku.
-Czy mój uśmiech był aż tak odrażający? -zapytał, pokazując swoje zęby.
-Nie, to nie dlatego... Po prosu p-przypomniało mi się coś smutnego.
-Ach, rozumiem. Wróćmy już do klasy, bo nauczyciel się martwi.
-Ok.
Scarlet powoli podążyła za chłopakiem. Czemu tak dziwnie czuła się w jego obecności? Czemu zaczęła płakać kiedy go zobaczyła? Czemu tak bardzo jej kogoś przypominał?
-A właściwie, to jestem Natsu.
-Erza Scarlet. Miło mi.
Wkroczyli do sali, siadając na swoich miejscach. Lekcja trwała jak wcześniej, tyle że teraz to Natsu przyglądywał się dziewczynie...
***
Różowo-włosy siedział na ławce, tuż obok swojego nowego kumpla. On coś do niego mówił, ale Natsu w myślach był zupełnie gdzie indziej. Myślał, czemu przy Erzie czuł się jak nigdy wcześniej. Czemu przed nim uciekała? Czemu płakała po ujrzeniu jego uśmiechu? Takimi pytaniami się zasypywał. Nie mógł się skupić na niczym, pożerała całą jego uwagę. Ledwo się przeprowadził, a już wiedział że będą kłopoty... W dzieciństwie miał dużo "przyjaciół" w czym większość z nich zadawało się z nim tylko dla korzyszci. W gimnazjum totalnie odciął sie od wszystkich, nie mając zadnych przyjaciół. Potem się nad nim znęcali, więc często zmieniał szkołę. Miał także problemy rodzinne, chociarzby jego brat, któremu wszystko się udawało i był pupilkiem wszystkich. Natsu bardzo cierpiał, ale nadal potrafił się szeroko i szczerze uśmiechnąć. Wyglądał na bezproblemowego gościa, który cieszy się życiem, a w środku to cichy, smutny, cierpiący chłopiec, bez dzieciństwa.
Natsu wstał z ławki, zostawiając swojego towarzysza. Powiedział, że idzie po coś. Szedł przed siebie, myśląc jak dużo problemów będzie miał w tej szkole. Wyjął swoje słuchawki, po czym wsadził do uszu, wcześniej podłączając kabelek do wtyczki w komórce. Puścił pierwszą piosenkę na liście z muzyką. Pierwsza była jego ulubiona. W ten sposób łatwo mu była ją znaleść. Wyszedł z budynku szkoły i skierował się w stronę pobliskiego parku. Lubił tam chodzić, mimo że mieszkał w tej miejscowości dopiero 5 dni. Nie chciał wracać do domu, gdzie miał na niego czekać ojciec. Nie miał z nim najlepszego kontaktu. Z mamą już było lepiej. Ale i tak nie chciał wracać. Usiadł na ławce, przed dużym dębem, wpatrując się w niego. W tedy poczuł na sobie kroplę wody. podniósł głowę do góry, patrząc na niebo. Było pełne ciemnoszarych chmur, które pędziły popychane przez wiatr. Padało coraz mocniej, kiedy różowowłosy zauważył drobną osóbkę biegnącą przez park. Wstał i podbiegł do niej. Wtedy ją rozpoznał: to musiała być ona. Tylko ona wywoływała u niego takie uczucia.
-E-Erza? -zapytał nieśmiało
-Natsu? Co ty tu robisz?
-Ja byłem w parku, kiedy zaczęło padać, ale...
-Tutaj burze szybko nie mijają! Masz daleko do domu?
-Tak, ale chyba pójdę jeszcze gdzieś. -powiedział, odwracając się od niej, kiedy poczół jej drobną dłoń na jego przedramieniu.
-Masz coś do załatwienia? -powiedziała troskliwym głosem.
-Nie, po prostu nie chce wracać do domu.
Chwilę trwała cisza, aż w końcu Scarlet ją przerwała, dość cichymi słowami:
-W takim razie ch-chodź do mnie...
***
Natsu powoli szedł przed siebie. Był oddalony ode mnie jakieś 5 metrów. Mimo, iż szliśmy do mojego domu, to on prowadził. Wydało mi się dziwne, że idziemy właśnie do mnie, ale kiedy zdałam sobie sprawę, że moje ubrania zaczynają przemiękać, zaczęłam biec. Dragneel pobiegł tuż za mną. Szczęśliwie dobiegliśmy do mojego domu. Wyjęłam klucze i otworzyłam zamek. Trochę się denerwowałam, nie wiedząc czemu. Wpuściłam różowowłosego do środka, po czym sama weszłam.
- Dziękuję... - wyszeptał, jakby speszony.
Uśmiechnęłam się do siebie...
***
Zapomnieliśmy o strachu i zażenowaniu. Zaczęliśmy rozmawiać o wszystkim i o niczym. Rozmawiając z Dragneelem czułam, jakbym rozmawiała z przyjacielem z dzieciństwa, a może nawet z kimś ważniejszym. Już dawno przestało padać, ale i tak siedzieliśmy u mnie. Za dobrze nam się rozmawiało. Również w zachowaniu chłopaka wyczułam coś, co mówiło mi, że nie chce wracać do domu. Nie wiedziałam czemu. Na początku nie chciałam go o to wypytywać, ale zaczęła mnie zrzerać ciekawość i w końcu zapytałam:
- Natsu, a ty... nie chcesz wracać do siebie?
Po moim pytaniu nastąpiła kilku minutowa cisza. Różowowłosy wpatrywał się w moją szafkę, unikając mojego wzroku.
- To nie tak... Po prostu... Znaczy, jak przeszkadzam, to mogę już iść! - krzyknął, po czym wstał, kierując się do drzwi.
Złapałam go za nadgarstek, aby go zatrzymać. Emocje brały górę nad rozsądkiem. Czułam, że gdzieś już go widziałam. Byłam tego pewna, a zarazem nie. Jego różowe włosy się wyróżniały, na pewno bym je zapamiętała...
Trzymałam go tak chwilę, aż w końcu zdecydowałam, że powiem mu o wszystkim, co mnie nurtuje.
- Słuchaj... Chodzi o to, że jestem pewna, że gdzieś cię już widziałam. Kiedy jesteś blisko mnie, czuję się dziwnie. Mam ochotę skoczyć ci w ramiona, ale również wypytać, kim jesteś. To tak, jakbyśmy się już gdzieś spotkali... Możliwe, że mi kogoś przypominasz, ale... - nie dokończyłam zdania, ponieważ Dragneel podniósł mnie za ręke i przytulił mocno do siebie. Czuć było, że w tym uścisku chce mi przekazać wszystkie swoje uczucia.
- Ja mam inaczej. Po prostu mnie zaciekawiłaś. Wszystkim. Twoją odmienną urodą, pięknymi włosami, ciekawym charakterem, innym podejściem do życia... Chciałbym wiedzieć o czym myślisz i mieć cię tylko dla siebie. - po tym wyznaniu, pociągnął mnie jeszcze bliżej do siebie i złączył nasze usta w ciepłym i delikatnym pocałunku. Z tych emocji nie zamknęłam oczu, czego teraz trochę żałuję. Czuć było, że jestem kimś ważnym dla Natsu. Stwierdził, że jestem ciekawa, ale przecież niczym się nie wyróżniam...
Niechcący zerwałam pocałunek,aby coś powiedzieć, na co chłopak zareagował grymasem.
- A-ale... Przecież ja się niczym nie wyróżniam...
Na moje słowa, zareagował lekkim uśmiechem. Od razu rozpoznałam, że jest to inny uśmiech, niż ten, który pokazywał wszystkim. Nie był to uśmiech "Jestem szczęśliwym chłopcem, więc nie pytaj co u mnie". To było raczej "Kocham cię, taką jaka jesteś". Policzki zrobiły mi się czerwone i gorące, a ręce zaczęły pocić.
- Wyróżniasz się... - wyszeptał mi prosto do ucha.
Przeszedł mnie dreszcz. Wiedziałam, że nasza wspólna droga nie będzie łatwa, ale wierzyłam, że rezultaty będą owocne. I nie myliłam się. Natsu jest najukochańszą osobą na tym świecie.
***
Epilog:
Tydzień po oświadczynach mojego chłopaka, stwierdziliśmy, że czas, abym poznała jego rodzinę. Wspomniał mi kiedyś, że z ojcem nie ma najlepszych kontaktów, więc najpierw odwiedzimy matkę i jego brata. Mówił mi kiedyś, że jest strasznym pupilkiem i wszyscy go uwielbiają. Bałam się tego spotkania, ale wreszcie nadszedł czas i przyszliśmy do domu Dragneelów.
- Dzień dobry... - powiedziałam, przekraczając próg domu.
Wtedy ukazał się on - brat Natsu. Wyglądał bardzo podobnie do niego, a jednak inaczej. Był trochę niższy, miał taką samą fryzurę, ale inny kolor włosów. I wtedy mnie olśniło. Natsu mi kogoś przypominał, ale nie mogłam sobie przypomnieć kogo. Ale teraz już wiem - jego brata. Chodziliśmy razem do podstawówki przez trzy lata, potem się przeniósł. W dodatku była to moja pierwsza "miłość" jeśli tak można nazwać uczucia 7 latki do innego 7 latka. Nie pamiętałam go za dobrze, bo to w końcu było dawno, ale kiedy go zobaczyłam, od razu go rozpoznałam. Gdyby mój chłopak miał niebieskie włosy, jak jego brat, to możliwe, że bym od razu wiedziała, kogo mi przypomina.
Więc kiedy tylko ujrzałam jego brata, zalały mnie rozmaite uczucia, ale najbardziej radość. Zaczęłam się śmiać. Kto by pomyślał, że uczucia z podstawówki tak bardzo wpłyną
~Er-chan ♥