Szybko skręciła do jednej z uliczek. Rozglądnęła się. Nikogo nie było. Przynajmniej tak się jej wydawało. Wyjęła swój telefon, kurczowo trzymając go trzęsącymi dłońmi. Najpierw zadźwoniła do kontaktu o nazwie "mama". Nic. Głuchy sygnał i poczta głosowa. Potem "tata". Także nic. A nawet jeśli by odebrał, nie pomógłby jej, przecierz jest za granicą... Tak bardzo się bała. Stała na środku ciemnej uliczki, oświetlonej jedynie przez ekran jej komórki. Wiatr podwiał jej niebieską spódniczkę, przez co zrobiło jej się zimno w uda. Chciała do domu. I to jak najszybciej.
"Nie ma co się bać. Tam nikogo nie ma"
-powtarzała w myślach blondynka. Zrobiła pierwszy krok przed siebie. Poczuła podskok adrenaliny w swoim ciele. Zrobiło jej się troszkę cieplej, po czym ruszyła przed siebie. Zwinnie i z gracją stawiała następny krok... Ale to musiało nastąpić.
Niespodziewanie poczuła na swoim ramieniu dużą, męską dłoń. Zastygła w miejscu.
-Dobrze, dziewczynko. Teraz chodź ze mną. Zabawimy się~! -usłyszała za sobą ochrypnięty głos mężczyzny.
-A-a-a... -wyjąkała.
-No nie bój się, wiem że tego chcesz... -nalegał
Blondynka stała w miejscu. Palce prześladowcy nagle zrobiły się zimne i wbiły mocniej w ramię dziewczyny. Odwrócił ją przodem do siebie. Stali twarzą w twarz pół minuty, po czym ten sam człowiek przemówił:
-Słuchaj, smarkulo: lepiej żebyś poszła ze mną z własnej woli! Tak będzie lepiej dla ciebie i wygodniej dla mnie! -krzyknął zdenerwowany.
Dziewczyna już miała zrobić krok w stronę mężczyny, kiedy ten nagle wydał z siebie dziwny dźwięk. Skulił się, po czym padł na ziemię. Blond-włosa przycisnęła ręce do ust, po czym popatrzyła w najciemniejszy kąt ulicy...
[...]
Od czeg zacząć...
GOMENE ŻE TAK DŁUGO NIC NIE BYŁO~~~!
Ale już wrzuciłam. I to ciąg dalczy do wstępu który był wcześniej.
Wiem że to jest dziwne... ; ___;
~Er-chan